Nie ustają protesty w sprawie funkcjonowania składowiska odpadów przy ul. Górniczej. Mieszkańcy domów leżących w pobliżu śmietniska zorganizowali pikietę pod ratuszem. Przyszli w maseczkach medycznych, maskach przeciwgazowych, z transparentami i tablicami ostrzegawczymi. Przechodniom rozdawali ulotki. Ludzie walczą z uciążliwym sąsiedztwem od wielu lat. Ich usiłowania niweczą decyzje urzędowe - według przepisów prawa, spółka prowadząca wysypisko spełnia wszystkie normy, a wysypisko nie zagraża otoczeniu. - Szkoda, że prawo jest ponad rozsądkiem, tym co widzimy na własne oczy oraz zdrowiem naszym i naszych dzieci - mówią rozżaleni. Najgorszy jest smród. - Latem, to koszmar. Nie ma mowy, żeby otworzyć okna, w ogrodzie posiedzieć spokojnie. Do tego jeszcze ciężarówki, hałasują całą dobę. Z całej Europy tu przyjeżdżają – narzekają mieszkańcy ul. Małopolskiej, znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie składowiska. Do tego dochodzi świadomość że tuż nieopodal leżą tony azbestu i innych niebezpiecznych produktów. Ludzie nie wierzą, że wszystko jest zabezpieczone jak należy. - Tam jest bałagan. Widać ślady dziecięcych zabaw.
Wejść na teren wysypiska, to żaden problem – mówi radny powiatowy, Krzysztof Paciepnik. Radni z komisji spraw społecznych i bezpieczeństwa kilka miesięcy temu zwołali specjalną naradę, z udziałem przedstawicieli Sanepidu oraz Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Instytucje kontrolujące nie dopatrzyły się żadnych uchybień. Wszystkie nasze argumenty były torpedowane - podkreśla radny . Samorządowców dziwi, że instytucji wydających zezwolenia, nie zastanowiły liczne pożary, jakie z zadziwiającą regularnością są wzniecane na wysypisku. - Od 2002 roku wyjeżdżaliśmy do siedemnastu akcji na składowisku przy ul. Górniczej. Przeważnie były to podpalenia, ale zdarzały się również samozapłony - mówi Paweł Kaliński z Państwowej Straży Pożarnej. Interwencji nie mogą się podjąć władze miasta. - Wysypisko nie leży w kompetencji prezydenta. Teren jest prywatny, zezwolenia wydaje wojewoda - wyjaśnia rzeczniczka Urzędu Miejskiego, Ewa Frąckowiak. Ludzie nie zamierzają pogodzić się z głośno tykającą bombą ekologiczną, widoczną z ich okien. Zapowiadają dalsze protesty, w tym zawiadomienie instytucji europejskich. Sprawa została też zgłoszona do prokuratury.
źródło:30minut
honorowych krwiodawców. - Nie ma na razie zagrożenia dla zdrowia lub życia pacjentów szpitali - mówi Teresa Kamińska specjalista do spraw promocji krwiodawstwa RCKiK - ale drastycznie zmniejszyła się liczba honorowych krwiodawców. Zazwyczaj dziennie około 50 osób oddawało krew, teraz przychodzi 15 do 20. Taki spadek nie wynika z wzrastającej bezduszności społeczeństwa, po prostu między jedną , a drugą wizytą w Centrum Krwiodawstwa musi minąć 8 tygodni.
11 milionów zł otrzyma Poniatów na budowę hali magazynowo-produkcyjnej oraz zaplecza technicznego tamtejszego parku przemysłowego. Pieniądze pochodzą z funduszy Unii Europejskiej, ale o ich przeznaczeniu zdecydował Zarząd Województwa Dolnośląskiego. Planowo park powinien powstać do końca roku. Znajdzie się tam miejsce dla firm z branży ceramicznej i motoryzacyjnej. źródło:30minut
O powstanie nowoczesnego oddziału pulmonologicznego w Wałbrzychu zabiegają władze i byli górnicy. Jego uzupełnieniem mają być ośrodki rehabilitacyjne w Sokołowsku i Rościszowie. Aby ten cel osiągnąć, konieczne będzie zdobycie ok. 70 mln zł. Decyzja o przyznaniu środków zależy od wyników głosowania na najbliższej sesji sejmiku województwa dolnośląskiego. Na spotkaniu w ratuszu, poświęconym tej sprawie, Jerzy Kosmaty, Andrzej Byra i Grzegorz Zalewski, przedstawiciele środowiska górniczego, przypomnieli, że szpital im. Sokołowskiego, zwyczajowo nazywany górniczym, powstał dzięki górnikom. Na jego budowę szły składki z górniczych wynagrodzeń. A w momencie likwidacji przemysłu wydobywczego, kilkanaście tysięcy dawnych pracowników kopalń, w znakomitej większości chorych na pylicę, pozostało praktycznie bez opieki medycznej. W szpitalu Sokołowskiego funkcjonuje oddział pulmonologiczny, ale liczy sobie zaledwie 27 łóżek.
13-letnia Marta Flis zdobyła Grand Prix XI edycji konkursu plastycznego dla dzieci i młodzieży pt. „Kocham moje miasto”. Zwycięska praca to intrygujące spojrzenie na park w Rusinowej. – Jesteśmy zbudowani poziomem dzieł, których autorzy mimo młodego wieku, wykazali się sporą dojrzałością plastyczną, spostrzegawczością i oryginalnością. To, co zaprezentowali, dowodzi, że czują się związani z Wałbrzychem – powiedziała Barbara Mucha-Brodzińska, przewodnicząca jury. Na konkurs zorganizowany przez nauczycielki Szkoły Podstawowej nr 21 we współpracy z Muzeum Okręgowym, wpłynęło 296 prac, a ich autorami byli uczniowie od klas zerowych do gimnazjalnych. Nagrodzono 44 autorów, a 16 wyróżniono. Laureaci otrzymali okolicznościowe dyplomy i upominki.
ŹRÓDŁO:30MINUT
Mieszkaniec Wałbrzycha domaga się ukarania osób, które dopuściły, aby trumna z ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego była przewożona na lawecie, wykonanej w fabryce imienia Józefa Stalina. Doniesienie w tej sprawie wpłynęło do Prokuratury Rejonowej. Autor pisma (imię i nazwisko znane redakcji) jest przekonany, że doszło do znieważenia głowy państwa. - Kodeks karny przewiduje za to do trzech lat więzienia – mówi.